W końcu po przerwie ruszyliśmy z dalszymi robotami wokół domu:
- Ogarnięcie terenu (rozplantowanie ziemi, zasypanie większych dziur) i posianie trawy gdzie można
- Uszczelnienie szyjki od szamba - niestety przekonaliśmy się, woda deszczowa potrafi przebić się przez wszystko
- Wyrównanie ziemi wokół tarasu i zasypanie jej kamieniem (żwirem), połączone z odrodzeniem tego żwiru od trawy przy pomocy krawężnika
- Ustawienie kilku metrów obrzeża (krawężnika) w celu wyznaczenia przyszłego podjazdu i dalszego odcięcia wody opadowej od spływu w stronę zbiornika
Do wszystkiego użyliśmy materiałów już dostępnych na działce po poprzednich robotach - no może poza dysperbitem :)
Na pierwszy ogień poszło szambo:
Musieliśmy na nowo odkopać szyjkę aż do samej pokrywy. Następnie domurować dodatkowy pierścień. Zagruntować i po wyschnięciu gruntu nakładany był warstwami dysperbit na wysokość całej szyjki z niewielkim paskiem na późniejsze malowanie inną farbą widocznej części. Po wyschnięciu podsypana została ziemia i zredukowane zapadlisko wokół.
Kolejny ruch to krawężniki na przodzie:
Pozostało nam 8 sztuk jeszcze z brukowania opaski i chodników wokół domu. Ustawione zostały na mieszance piasku z cementem. Po kilku mniejszych opadach deszczu wszystko stwardniało na tyle, że można po tych chodzić.
Wokół tarasu było kilka miejsc gdzie nie można dojechać kosiarką toteż zdecydowaliśmy się zagospodarować pozostały żwir płukany i kilka metrów kwadratowych geowłókniny drogowej z brukowania.
Wygląda to nieźle - myślę, że można takie coś zrobić z resztą obwodu.
Kolejny ruch to już przygotowania do budowy wiaty garażowej i podjazdu.